ARCHIWUM

Spektakl „Oresteja?”

10 maja uczestnicy  Warsztatu Terapii Zajęciowej „Jesteś Potrzebny!” obejrzeli w Teatrze Lalek „Banialuka” spektakl pt. „Oresteja?”.

Kuba B:
Przedstawienie, powiem szczerze, nie podobało mi się. Po pierwsze troszkę takie było dramatyczne, cały czas się tylko zabijali, ale podobała mi się scena końcowa, jak ta bogini grecka Atena mówiła już po polsku.

Rafał:
Szczerze przyznam, spektakl w ogóle mi się nie podobał. Ten mroczny klimat na scenie – ciemność, wywołał u mnie przerażenie. A także same sceny morderstw. Czułem się tak, jakbym z innymi tam występował i śmierć nas czeka, że wszyscy polegniemy. Starałem się udawać, że tego nie ma po prostu. Najlepsze było zakończenie, kiedy bogini zdjęła klątwę i wszystko dobrze i szczęśliwie się skończyło.

Kuba Ż:
Mnie się bardzo podobała ta scena z tą boginią, później klątwa i jak się wszystko dobrze skończyło. Nie bałem się.  

Maciek K:
Podobało mi się, że wszystko działo się na scenie. Było takie mroczne widowisko. Trochę mnie strach ogarnął.

Michał M:
Mnie się podobało. Całość. Od początku do końca. Muzyka, postaci. Coś tam czytałem. Chodziło o śmierć, o wojnę.

Asia S:
Nie podobało mi się przedstawienie. Te zamachamy terrorystyczne. Widok krwi. Nie lubię tego właśnie.

Jadzia:
Fajne było. Takie kamienie. Bum! Bum! Bum!

Marcin W:
Mi się to podobało. Tylko za pierwszym razem bałem się, bo myślałem, że ten jeden  przebrany gościu przyjdzie po mnie. Ten co udawał przemoc. Bałem się, że przyjdzie po mnie. Na końcu spodobało mi się jak ona zmieniła ich, żeby byli w przyjaźni.

Ania G:
To przedstawienie było trochę ciężkie. Mówili w języku greckim. Tłumaczenie wyświetlone było na ekranie. Nie podobały mi się ich krzyki. Można było się przestraszyć. Krew była. Nie zrozumiałam.

Monika:
To przedstawienie było ciężkie. Dla mnie niezrozumiałe. To było o atakach terrorystycznych. Ja nie lubię przemocy i akurat się bałam na tym przedstawieniu. Pod koniec ta pani mówiła o przyjaźni i ucieszyłam się, że to się skończyło.

Maciek P:
Na początku byłem na widowni. Pierwsze usłyszałem taki grzmot. Potem aktorka miała takie łańcuchy. Nie włączyli żadnej klimy. Było zbyt gorąco. Spociłem się. Bałem się. Wyszedłem i do końca przedstawienia siedziałem na korytarzu.

Ewelina:
Na początku myślałam, że to napad jakiś. Przypomniałam sobie różne rzeczy. Ja tylko zatykałam oczy. Nie widziałam tego wszystkiego. Przeżyłam to. Takie były sceny, że… Potem zaczęłam płakać. Mnie się w ogóle nie podobało. Jakby było jeszcze raz coś takiego, to nie poszłabym na to. Ja potem musiałam z moją siostrą spać, bo się bałam, że mnie ktoś zastrzeli. Ja nie uznaję przemocy. Poszłam do pani psycholog porozmawiać na ten temat.

Andrzej:
Przedstawienie bardzo mi się nie podobało. Było dużo scen drastycznych i dużo krwi. Gdybym był osobą, która traktowałaby to poważnie, ja bym się po tym spektaklu bał. Troszkę się bałem. Mroczna muzyka,  grzmoty to był dla mnie jeden wielki koszmar. Treści nie zrozumiałem, bo wszystko było w języku obcym. Dopiero pod koniec pani, która była na scenie i grała chyba księżniczkę, ona dopiero powiedziała ostatnie słowa, które brzmiały po polsku i zdołałem to zrozumieć. Na telebimie był wyświetlany tekst po polsku, ale nie zdołałem go rozczytać. On był daleko, blady, mazało mi się w ogóle.

Agnieszka:
Na tym przedstawieniu się zabijali. Ciemno było. Maski mieli na twarzach. Takie czarne płachty. Troszkę się bałam.

Ola:
Jeśli chodzi o przedstawienie, to w sumie byłam tylko na początku. Muzyka była trochę jak z horroru. Było głośno. Dobrze w sumie, że były napisy, bo wtedy za bardzo nie byłoby wiadome w ogóle, o co chodzi. Niektóre rzeczy przeczytałam, a niektóre nie dałam rady, bo było za daleko. Nie bałam się.

Ania C:
Było trochę ciężkie do zrozumienia. Dopiero w połowie przedstawienia zorientowaliśmy się, że są wyświetlane napisy w języku polskim. Aktorzy mówili w greckim. Nie bałam się. Podobała mi się końcówka, kiedy zaczęli się przedstawiać, ściągać maski i mówić po polsku.