ARCHIWUM

Tłusty czwartek

obraz-012

W Klubie Garnizonowym „Dom Żołnierza” 11 lutego, w tłusty czwartek odbył się bal karnawałowy uczestników Warsztatu Terapii Zajęciowej „JESTEŚ POTRZEBNY!”. Wszyscy świetnie się bawili. Do tańca przygrywała głośna, skoczna muzyka. Można było zjeść pyszne pączki z bitą śmietaną, ciastka, napić się soku, herbaty i kawy. Po skończonej zabawie uczestnicy warsztatu posprzątali salę i uporządkowali sprzęt.
Sobotka

Tam na balu weteranów, czyli warsztatowy bal

Witajcie! Dzisiaj chciałem Wam opowiedzieć o pewnym fantastycznym przyjęciu na jakie zostałem ostatnio zaproszony. Ta niespotykana nigdzie indziej na tej szerokości geograficznej impreza, to bal organizowany przez bielski Warsztat Terapii Zajęciowej. Impreza odbywała się w lokalu, znanym w całym mieście jako Dom Żołnierza (może tam kiedyś były koszary, albo wojskowy punkt rozrywki, Bóg raczy wiedzieć). Około godziny dziesiątej wyruszyliśmy z siedziby WTZ, mieszczącej się w olbrzymim budynku przy ulicy Sempołowskiej. Dojście do Domu Żołnierza zajęło nam około 15 minut. W olbrzymiej sali, przy suto zastawionych stołach siedziało sporo gości. Organizatorzy naprawdę się postarali pod tym względem. Były dwa rodzaje pączków, które co chwila były donoszone gościom przez kelnerki. Mógłbym o nich tyle powiedzieć, że ich wygląd odpowiadał nadzieniom pączków. Blondynka roznosiła paczki ze śmietaną, a brunetka z różą. Najistotniejszym punktem zainteresowań gości był stół DJ-a. Nazywał się Andrew i podobno jest bardzo znany w całej Polsce jako producent muzyczny.
Jednak często podróżuje po Polsce nie rozpoznany przez nikogo jako Andrzej Obieżyświat swoim Volkswagenem. Znany jest z tego, że przygarnia czy to zwierzęta, czy też ludzi potrzebujących pomocy. Stąd jego wieloletnia przyjaźń z organizatorami imprezy, czyli WTZ-em. W uprzednim założeniu miał on puszczać ludziom muzykę z ich kompaktów, które oni sobie na tą imprezę przynieśli. Jednak okazało się, że jego sprzęt za który zapłacił 40 tysięcy dolarów, dopiero co wrócił z naprawy, za którą wielki DJ musiał wyłożyć aż 15 tysięcy dolarów. Jakby tego było mało organizatorzy imprezy postanowili zabawić się w cenzorów. Nie mam zielonego pojęcia, czy i ile zapłacili DJ- owi, w każdym razie doszło do tego, że na tej przecież jakże fantastycznej imprezie płyty i utwory, które nie podobały się organizatorom były usuwane przez czcigodną cenzurę. Aby to ludziom wynagrodzić, boski Andrew pozwolił niektórym przejechać się swym nowym, zielonym Lamborghini Gallardo. Jednak pomimo tej cenzury, ludzie bawili się naprawdę świetnie, a co poniektórzy prezentowali swe wyższe umiejętności taneczne.
Impreza w Domu Żołnierza trwała do godziny 13, potem przeniosła się do budynku na Sempołowskiej, gdzie trwała jeszcze 2 godziny.Potem wszyscy rozeszli się do domu, z niecierpliwością oczekując następnego razu.
Michał

obraz-156

obraz-076

obraz-085fot. uczestnicy pracowni dziennikarskiej i fotografii